Phytogenic Chef™, Marco Knox, jest szefem kuchni, sportowcem i trenerem na bazie roślin, ale nie zawsze był tak wspaniałym przykładem zdrowia. W wieku 40 lat zmagał się z nadciśnieniem, cukrzycą i wysokim poziomem cholesterolu. Potem coś się zmieniło…
Gotuję od 12 roku życia. Zacząłem w restauracji mojego starszego brata, The Bridge , w pięknym Ft. Plaża Myers na Florydzie. Przyjeżdżałem ze stanu Michigan i spędzałem tam około miesiąca podczas letniej przerwy. Zasłużyłem na swoje odznaki sprzątaniem parkingu, retuszowaniem farby i innymi dorywczymi pracami na terenie posiadłości. Ale moja ciekawość i lęk przed tym, co dzieje się w kuchni, zawsze odciągała mnie od zadania. Mój brat, odnoszący sukcesy restaurator i szef kuchni, dostrzegł we mnie tę samą pasję co on i dał mi pierwszą szansę pracy w kuchni.
kucharz w szkoleniu
Zacząłem zmywać naczynia i szorować wszystko w kuchni, i to miejsce świeciło! W końcu pozwolił mi przygotować jedzenie i od razu się uzależniłem. Wiedziałem wtedy, że bycie szefem kuchni to moje powołanie i nie mogłem się doczekać, kiedy skończę szesnaście lat, żeby dostać prawdziwą pracę w branży. W międzyczasie przeczytałem każdą książkę o prowadzeniu restauracji, słynnych szefach kuchni i przygotowywaniu posiłków, spędzając tyle czasu, ile mogłem, śledząc mojego starszego brata i ucząc się podstaw gotowania
Od szesnastego roku życia do późnych dwudziestych pracowałam jako szef kuchni w różnych restauracjach. Wszystko, od konceptów „wypełnij je i zgłoś”, po 5-gwiazdkowe restauracje i światowej klasy ośrodki wypoczynkowe. Nie powiem, że nauczyłem się wszystkiego, ponieważ wszyscy ciągle się uczymy i rozwijamy, ale z pewnością wiele się nauczyłem – od „Pięciu Sosów Matki” po hodowanie wszystkich własnych produktów i tworzenie menu ze zbiorów.
Jak wiele osób pracujących w branży restauracyjnej, w końcu się wypaliłem i poczułem, że potrzebuję zmiany, więc wskoczyłem do branży fitness. Zawsze byłam wysportowana i bardzo dobrze się o siebie dbałam, więc wydawało mi się, że to naturalne dopasowanie. I tak było!
Od szefa kuchni przez sportowca do sprzedawcy
Tak bardzo mi się to spodobało, że założyłem własną firmę zajmującą się treningami osobistymi i ostatecznie wypracowałem sobie drogę do pozycji Trenera Siły i Kondycji w mojej lokalnej drużynie Arena Football. Życie było dobre, ale gdy zbliżałem się do trzydziestki, poczułem, że muszę skupić się na bardziej długoterminowym zawodzie.
Nie żałuję żadnej drogi, którą wybrałem, ale przez długi czas nie rozumiałem, co skłoniło mnie do odejścia z branży fitness. Ale to właśnie zrobiłem. Wraz z moim starszym bratem, który odszedł na emeryturę z branży restauracyjnej, stałem się wieloliniowym przedstawicielem handlowym. Podróżowaliśmy po Stanach Zjednoczonych, sprzedając nasze linie dużym sprzedawcom detalicznym i dzięki temu zarabialiśmy na życie. Życie było wspaniałe!
Wtedy przyszedł cios w brzuch
Jesień 2016 roku zawsze będzie dla mnie kluczowym, zmieniającym życie czasem. Podczas corocznej wizyty u lekarza otrzymałem diagnozę, która przeraziła mnie do głębi.
Mój ojciec zmarł w młodym wieku na chorobę serca i cukrzycę, a ja zawsze przysięgałem, że nie będę wychodzić jak mój stary. Ale oto miałem 40 lat:stan przedcukrzycowy, nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu i diagnozę ogólnego złego stanu zdrowia.
Prawdę mówiąc, w ogóle nie prowadziłem zdrowego trybu życia. Tak naprawdę nie zauważając, całkiem straciłem formę. To dziwna rzecz, którą robimy my, ludzie; to zachowanie polegające na zaprzeczaniu — ale przewodziłem grupie, jeśli chodzi o zaprzeczanie. Pisałem to do mojego wieku i powtarzałem sobie:„Mam teraz 40 lat. To właśnie dzieje się w moim wieku, prawda?”
Zło! zaprzeczałem mojej dharmie; mój przepływ, mój cel; i robiłem to, dokonując bardzo kiepskich wyborów żywieniowych. Ja — kucharz i specjalista od fitnessu; osoba, która teoretycznie powinna była wiedzieć lepiej. Nie mogłem wchodzić ani schodzić po schodach, nie czując się kompletnie zdyszany, i miałem silny ból pleców:ból pleców typu leżenie na ziemi, wpatrywanie się w sufit, błaganie o ulgę. /P>
Nadszedł czas na zmiany!
Rozwiązanie nie przyszło do mnie od razu. Całą rzecz „jedź na rowerze i zdobądź karnet na siłownię” robiłem przez kilka miesięcy, ale wyniki były w najlepszym razie niespójne. Straciłbym 10 funtów. tutaj zyskaj 5 funtów. tam z powrotem. To nie była prawdziwa zmiana i potrzebowałem prawdziwej zmiany, bo inaczej powtarzałem błędy mojego ojca.
Wtedy odkryłem styl życia oparty na roślinach.
Jako szef kuchni zawsze szczyciłam się szeroką gamą dań z mięsa, drobiu i owoców morza, które mogłam przygotować. Jak mogłabym gotować bez tych „zszywek”? Skąd wziąłbym moje białko? Jak mogę uzyskać wystarczającą ilość B12?
Swoją roślinną podróż rozpoczęłam od wyeliminowania nabiału i czerwonego mięsa. Pozytywny wpływ, jaki wywarł na moje zdrowie, był zauważalny w ciągu kilku tygodni. Zapalenie, o którym nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ma na mnie negatywny wpływ, zniknęło, więc postanowiłem pójść na całość i wyeliminować wszystkie rodzaje mięsa i żywności pochodzenia zwierzęcego.
Już po kilku miesiącach to działało – naprawdę działało! Nie jadłam żadnych produktów pochodzenia zwierzęcego, czułam się niesamowicie. Jeździłem na rowerze górskim po szlakach z najlepszymi lokalnymi jeźdźcami i dotrzymywałem im tempa. Ból pleców całkowicie zniknął, a ubrania… no cóż, wszystkie były za duże!
Pozostało jeszcze jedno pytanie
Czy to, co robiłem z punktu widzenia jedzenia, było rzeczywiście zdrowe, czy też pozbawiałem swój organizm niektórych niezbędnych składników odżywczych? Wiedziałem z własnych badań i jak wspaniale czułem się, że to, co robię, było rzeczywiście bardzo korzystne, ale liczby nie kłamią. Tylko oni mogli określić, czy naprawdę jestem w dobrym zdrowiu.
Po roku wróciłem do mojego lekarza na coroczne badanie fizyczne i wykonałem badanie krwi — pełne laboratorium; cholesterol, glukoza, wszystko.
Nic dziwnego, że wszystko się sprawdziło. Nie tylko to się sprawdziło, ale drastycznie się poprawiło. Przeszedłem od wszystkich wyżej wymienionych problemów zdrowotnych do tego, że usłyszałem, że nie mam już powodów do niepokoju. Mój cholesterol był „idealny”, a nadciśnienie i objawy cukrzycy zniknęły!
Wyszłam z gabinetu lekarskiego uśmiechnięta od ucha do ucha i jakby otaczała mnie zielona poświata (wiesz, rośliny). Tego dnia narodził się Fitogeniczny Szef Kuchni ™! To jest moje powołanie, mój cel, moja dharma – dzielić się tą historią i pomagać innym, którzy są w tym samym miejscu, co kiedyś.
Nie żyłem złym życiem, po prostu nie żyłem najlepszym życiem. Teraz jestem i Ty też możesz!
Marco – szef kuchni fitogenicznej™